Spacer po trawniku, dzieci bawiące się na podwórku, poranny jogging w parku – to wszystko powinno być przyjemnością. Jednak coraz częściej towarzyszy temu frustracja i niesmak. Powód? Psie odchody, które zalegają na chodnikach, skwerach, a nawet na środku osiedlowych alejek. Problem, który wydaje się banalny, urósł do rangi społecznej plagi, a Giżycko, tak jak wiele innych polskich miast, staje się tego symbolem.
Giżycko w psich odchodach – gdzie jest granica?
Wystarczy krótki spacer po mieście, by zauważyć, jak bardzo problem psich odchodów wymknął się spod kontroli. Trawniki przypominają pola minowe, gdzie każdy krok grozi nieprzyjemnym „wypadkiem”. Kto nie sprząta? Właściciele psów, którzy z premedytacją ignorują prawo i obowiązek, licząc na znieczulicę innych.
Problem jest nie tylko wizualny, ale i higieniczny. Psie odchody są siedliskiem bakterii i pasożytów, które mogą powodować choroby u ludzi, zwłaszcza dzieci. Ile razy widzimy maluchy biegające po trawie, na której zalegają nieposprzątane odchody? Jak to możliwe, że w XXI wieku, kiedy w wielu krajach Europy ulice błyszczą czystością, u nas to wciąż codzienny problem?
Kto sprząta, jeśli nie właściciel czworonoga?
Najbardziej frustrujące jest to, że jeśli właściciel psa nie sprząta, robi to ktoś inny. Kto? Pracownicy komunalni, którzy za minimalne wynagrodzenie codziennie muszą zbierać to, co powinien usunąć właściciel. Czy to ich rola? Czy to oni mają być odpowiedzialni za cudze zaniedbania? To również my, mieszkańcy, którzy nie mamy wyjścia i staramy się dbać o swoje otoczenie, sprzątając cudze brudy.
Zastanówmy się, co się stanie, jeśli zignorujemy ten problem. Brudne ulice i trawniki to nie tylko kwestia estetyki. To także wzrost kosztów sprzątania, które pokrywane są z budżetu miasta, czyli z naszych podatków. Każdy nieposprzątany odchód to dodatkowe wydatki, które mogłyby być przeznaczone na poprawę infrastruktury, remonty dróg czy nowe atrakcje dla mieszkańców.
Dlaczego ludzie nie sprzątają po swoich psach?
Czy to lenistwo, ignorancja, brak świadomości, a może celowa obojętność? Wielu właścicieli psów szuka wymówek. „To tylko mała kupka”, „Przecież zaraz się rozłoży”, „Na trawniku nie trzeba sprzątać” – te słowa słyszymy zbyt często. A jednak każda „mała kupka” przyczynia się do wielkiego problemu.
W niektórych krajach, jak Niemcy czy Holandia, właściciele psów mają w nawyku sprzątanie po swoich pupilach. Dlaczego? Bo kary są wysokie, a społeczeństwo nie toleruje takich zachowań. Tam, gdzie władze i mieszkańcy traktują problem poważnie, efekty są widoczne.
Gdzie jest straż miejska? Czy kary działają?
W Giżycku, podobnie jak w wielu innych miejscowościach, straż miejska teoretycznie może wystawić mandat za pozostawienie psich odchodów. Jednak w praktyce rzadko się to zdarza. Trudno złapać kogoś na gorącym uczynku, a winowajcy często oddalają się, zanim ktokolwiek zdąży zareagować.
Mandaty w wysokości od 50 do 500 zł wydają się niewystarczające, skoro problem nadal istnieje. Czy wyższe kary rozwiązałyby sprawę? A może potrzeba nie tylko kar, ale także większego zaangażowania obywateli?
Jak reagować, kiedy widzisz problem?
Znieczulica to jeden z głównych powodów, dla których problem psich odchodów jest tak powszechny. Wielu z nas widzi, jak ktoś nie sprząta po swoim psie, ale nie reaguje. Dlaczego? Boimy się konfrontacji, uważamy, że „to nie nasza sprawa”. Tymczasem to nasza sprawa, bo chodzi o przestrzeń, w której żyjemy.
Co możesz zrobić, jeśli widzisz kogoś, kto nie sprząta?
- Zwróć uwagę – stanowczo, ale uprzejmie przypomnij o obowiązku sprzątania.
- Dokumentuj sytuację – zrób zdjęcie lub nagraj film. Choć to kontrowersyjne, może pomóc w zgłoszeniu problemu.
- Zgłaszaj incydenty – straży miejskiej lub policji. Nie każdy przypadek zostanie ukarany, ale im więcej zgłoszeń, tym większa szansa na reakcję.
Jakie konsekwencje nas czekają?
Jeśli nic się nie zmieni, Giżycko stanie się miastem pełnym brudu i bakterii. Brak reakcji oznacza akceptację obecnego stanu rzeczy. Czy tego chcemy? Czy mamy pozwolić, by ulice i trawniki były coraz bardziej zanieczyszczone?
Nie możemy udawać, że problem nie istnieje. Musimy działać razem – jako mieszkańcy, właściciele psów i obywatele. Sprzątanie po swoim psie to minimum, które możemy zrobić dla siebie i innych.