Halloween w wykonaniu mieszkańców Giżycka – beztroska zabawa czy jednak udręka dla pozostałych?

Halloween, corocznie obchodzone 31 października, to czas radości, przebieranek i słodkości. W Giżycku, z roku na rok obchody tego dnia zyskują na popularności. Na ulicach można spotkać przebierańców, restauracje i inne miejsca organizują klimatyczne imprezy, a miasto w wielu miejscach udekorowane jest charakterystycznymi elementami. Nie wszystkim jednak to święto odpowiada. Niektórzy mogą mieć aktualnie trudną sytuacje życiową, nie mieć ochoty w tym dniu na takie zabawy lub nawet przezywać trudny czas smutku czy żałoby. Wiele osób stanowczo sprzeciwia się tego rodzaju zabawom i niechętnie otwiera drzwi by poczęstować dzieci słodyczami. Czy mają racje? Czy powinni przeszkadzać dobrze bawiącym się ludziom, czy może jednak słusznie zwracają uwagę na nadużycia spokoju innych mieszkańców, nachalność czy po prostu czasami brak kultury? Kilku mieszkańców napisało do nas dzieląc się swoimi spostrzeżeniami, poniżej prezentujemy niestety niezbyt pozytywne doświadczenia giżycczan.

Natarczywe dzwonienie na domofon i pukanie do drzwi, a w przypadku odmowy – zemsta.

Halloween to wciąż nie jest powszechnie uznawana tradycja. Wiele osób po prostu jej nie uznaje, nie praktykuje zupełnie nie ma ochoczy brać udziału w tych zabawach. Czy pozostaje im zgasić światła i udawać że nie ma ich w domu? Sprawdźcie, co powiedziała o tym jedna z mieszkanek giżyckiego osiedla.

Jest dzień przed świętem zmarłych, przez okno widzę że poprzebierane dzieciaki biegają wokół bloku więc zaraz się zacznie. Jak co roku. W zeszłym roku nie otworzyłam, więc zastałam przed moimi drzwiami brudną wycieraczkę – oblepioną bliżej nieznaną substancją, posypaną ziemią i błotem. Godzina ok. 19, więc słyszę domofon – nikogo się nie spodziewam więc nie otwieram. Sytuacja powtarza się raz i drugi, słyszę że dzieci biegają po klatce, zatem z pewnością ktoś inny z sąsiadów ich wpuścił. Pukają do moich drzwi, udaję więc że mnie nie ma i nie otwieram. Pukanie trwa naprawdę długo, gdy ustaje, sprawdzam jaka kara spotyka mnie w tym roku za to, że nie zamierzam uczestniczyć w tym pogańskim święcie. Tym razem 3 rozbite jajka na ścianie obok drzwi. Plama po tym pozostanie raczej na długi czas. Czy naprawdę tak musi wyglądać to święto? Czy nie można uszanować tego, że ktoś po prostu nie ma ochoty na taką zabawę?

Niestety, nie jest to odosobniony przypadek, kto obserwuje lokalne grupy na Facebooku z pewnością widział wiele przypadków brudzenia na klatkach czy typowej zemsty w postaci właśnie rozbitych jajek czy rozlanego ketchupu.

źródło: Facebook

Wydarzenia kulturalne, a uczestnicy już niekoniecznie…

Lokalne miejsca często nawiązując do różnych okazji organizują okolicznościowe wydarzenia by przyciągnąć nowych gości. Tak też jest coraz częściej i w halloween. Restauracje robią tematyczne imprezy, a inne miejsca, dopasowują eventy bardziej do swojej działalności. Warsztaty drążenia dyni, przebierane imprezy, czy tematyczne szkolenia fotograficzne. To ciekawy sposób napędzenie czasu ze znajomymi i rodziną. Czy jednak każdy tak do tego podchodzi?

W tym roku dowiedzieliśmy się o nocnym zwiedzaniu schronu, w Galerii Sztuki Schron w Giżycku i chętnie się wybraliśmy na to wydarzenie cała rodziną. Dzieciaki co prawda pewnie wolałyby typowe halloween, ale nie wyobrażam sobie, by biegały od domu do domu i prosiły o cukierki. W schronie, zgodnie z informacjami, poza możliwością obejrzenia obrazów nawiązujących do upiorów, była przewidziana rozrywka dla młodszych w postaci pochowanych łakoci. Tak więc wyglądało na to, że wszystkim nam się spodoba. Zaczęło się naprawdę nieźle – przyszliśmy specjalnie na wcześniejszą godzinę, by nie musieć się spieszyć podczas zwiedzania, dzieci oczywiście przebrały się w straszne kostiumy (a co  tam, niech mają). Obejrzeliśmy dzieła sztuki, kupiliśmy bilety i schodzimy na dół, żeby zwiedzić schron. Co zastaliśmy na dole? Typowe „madki z bombelkami”. Myśleliśmy, że jest to okazja by dzieci się sobą zajęły a dorośli dowiedzieli się więcej o historii Giżycka, ale trafiliśmy w środek cukierkowej wojny. Serio. Udało nam się dojść może do połowy schronu, i wpadło stado „wygłodniałych łakoci” przebierańców. Dzieci – okej, wiadomo, że lubią słodycze. Ale tu bardziej mamy pakowały garściami cukierki do plecaka. Cóż, fajnie, darmowe cukierki, weźmy wszystkie (a naprawdę było ich bardzo dużo). Po co inni mają mieć frajdę. Wierzcie lub nie, w kilka minut wszystkie cukierki z naprawdę długiego schronu znalazły się w kieszeniach i torebkach kilku szczęśliwych mam i ich dzieci. Całe szczęście, że to był jedyny brak kultury w tym czasie. Reszta przygotowanego wydarzenia, była naprawdę super. Zgłosiliśmy sytuację, szybko udało się na nowo uzupełnić łakocie w zakamarkach schronu.

„Cukierek albo psikus” – to zabawa dla dzieci czy raczej ich rodziców?

Dzieci biegające w przebraniach i zbierające słodycze już raczej nie budzą większego zdziwienia. Rodzice, często też w przebraniach chodzą z dziećmi, pilnując ich bo te spacery to raczej już w czasie kiedy na zewnątrz jest ciemno. Czy zawsze na tym to polega? Jak się okazuje, zbieranie słodyczy może też być inicjatywą bardziej rodziców niż ich dzieci…

Mała dziewczyna, może ok 4-5 lat puka do drzwi. Oczywiście pięknie przebrana, z pełnym makijażem – typowy halloweenowy strój. Nie obchodzą tego święta, więc nie miałam cukierków, ale otworzyłam drzwi i wytłumaczyłam jej, że nie uczestniczę w tej zabawie. Widać było, że jest jej bardzo smutno, ponieważ nikt w bloku poza mną jej nie otworzył drzwi i nic nie udało jej się zebrać. No cóż, trudno. Zastanowiło mnie czy na pewno są z nią rodzice, więc zerknęłam przez okno czy czekają pod blokiem. Co zobaczyłam? Mama z 2 torbami słodyczy wypchanymi po brzegi, które widocznie wcześniej już udało im się zebrać. Przytula wychodzącą z bloku, zapłakaną już ze smutku córkę. Uspokaja i następnie udaje się do drugiej klatki, we wiadomym celu. Czy dla takich małych dzieci, to nie za duży stres? Czy naprawdę chodzenie po klatkach w pojedynkę to dla nich dobra zabawa czy bardziej okazja rodziców do „zdobycia” darmowych słodyczy?

To pewnie nie jedyne refleksje na temat ostatniego dnia października.

Wiele można powiedzieć o Halloween, jednak warto pamiętać, że można cieszyć się tym świętem, pod warunkiem, że jest to dobra zabawa dla wszystkich uczestników. Kluczowe jest, aby nie naruszać spokoju innych, w tym tych, którzy nie są zainteresowani obchodami. Halloween powinno być czasem radości i kreatywności, a nie zakłócaniem porządku czy dokuczaniem sąsiadom. Szanując różnorodność poglądów, możemy sprawić, że ten czas będzie przyjemny dla wszystkich – zarówno entuzjastów, jak i sceptyków.

Jeśli i Wam przydarzyły się nie miłe przygody związane w obchodzeniem przez innych tego święta – podzielcie się z nami tymi doświadczeniami. Z pewnością pozwoli to wszystkim wyciągnąć wnioski na przyszłe lata.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *