Paragony grozy – skąd się wzięły i czy grożą też w Giżycku?
Z każdym sezonem letnim internet zalewa fala zdjęć paragonów, które przyprawiają o zawrót głowy. „Paragon grozy” to dziś już zjawisko kultowe – dokument z restauracji czy kawiarni, który staje się hitem sieci, bo pokazuje… lemoniadę za 45 zł, rybę za 150 zł, a czasem dodatkową opłatę za… widok na jezioro, muzykę na żywo albo miejsce przy stoliku dla dzieci. Skąd to się wzięło i czy Giżycko też ma się czego bać?
Moda z sieci, która mówi więcej niż tysiąc słów
Pierwsze „paragony grozy” zaczęły krążyć po internecie już kilka lat temu – głównie z kurortów nadmorskich i górskich. Oburzeni turyści publikowali zdjęcia rachunków z komentarzami typu: „Jak można?” albo „To chyba za cały ławędziowy catering!”. Dziś to już nie tylko forma ostrzeżenia, ale niemal osobny gatunek internetowego folkloru – z własnymi grupami, memami i rankingami.
Drogo? A może po prostu… sezon?
Prawda jest taka: w miejscowościach turystycznych ceny rosną. To naturalny mechanizm rynku – sezon trwa krótko, więc trzeba zarobić więcej. Wynajem, personel, podatki – wszystko drożeje, więc drożeje też ryba z frytkami. Ale są sytuacje, które nawet najbardziej wyrozumiałych klientów mogą zaskoczyć.
Czego się czepiają internauci? Przede wszystkim:
-
braku przejrzystego cennika,
-
ukrytych dopłat (np. za salsę do dania, stolik przy oknie),
-
rachunków, które nie zgadzają się z menu,
-
opłat za rzeczy oczywiste – jak możliwość skorzystania z toalety czy placu zabaw przy restauracji.
A jak jest w Giżycku?
Giżycko to sezonowy hit Mazur – od maja do września tętni życiem. Smażalnie, foodtrucki, restauracje i kawiarnie – sporo z nich otwiera się tylko na kilka miesięcy, a konkurencja o portfele turystów jest duża. Czy zdarzają się tu „paragony grozy”? Według naszych rozmów z mieszkańcami – rzadko, ale… bywa.
Turyści kontra rzeczywistość
Prawda jest taka, że większość lokali działa uczciwie – menu jest jawne, ceny jasno podane. Ale wystarczy kilka złych przykładów, by cała miejscowość oberwała opinią „zbyt drogiej”. Dlatego warto pamiętać o kilku zasadach:
-
Zawsze sprawdzaj menu przed zamówieniem.
-
Nie bój się zapytać o dodatkowe opłaty.
-
Masz wątpliwości? Poproś o paragon i porównaj z cennikiem.
-
Jeśli coś Cię zdziwiło – zgłoś to, ale najpierw sprawdź, czy to nie Twoje przeoczenie.
Paragon paragonowi nierówny
„Paragon grozy” to czasem realna przestroga, a czasem przesadzona historia. Giżycko nie wyróżnia się negatywnie na tle innych kurortów, ale jak wszędzie – warto być czujnym i czytać to, co drobnym druczkiem. Lokale, które grają fair, nie mają się czego bać. A Ci, którzy przesadzają? W dobie internetu długo nie utrzymają się na powierzchni.