14 listopada 2025 roku Stowarzyszenie Aktywne Giżycko opublikowało na swoim Facebooku wpis, który powinien przeczytać każdy mieszkaniec naszego powiatu. Nie dlatego, że jest kontrowersyjny. Dlatego, że jest boleśnie prawdziwy. I dlatego, że wreszcie ktoś miał odwagę powiedzieć wprost to, o czym w Giżycku mówi się od lat półgłosem.
Ten artykuł powstał po to, by ich głos wybrzmiał jeszcze mocniej. By pokazać, jak ogromny jest problem. I by przypomnieć wszystkim samorządom wokół, że czas na udawanie dawno się skończył.
Decyzja z 2020 roku: początek wszystkiego, czego nikt nie chciał widzieć
Aktywne Giżycko napisało:
„Miasto przejęło szpital w pośpiechu. Na skróty. Bez planu, bez zabezpieczeń, bez rozmów z gminami.”
To nie jest opinia — to fakt, który odbija się nam czkawką każdego dnia.
Wtedy decyzję ubrano w narrację o „ratowaniu szpitala”. Dziś coraz więcej osób widzi, że była to decyzja bez planu, bez liczb, bez partnerów, bez zabezpieczeń — ale za to z gigantycznymi konsekwencjami.
Czy ktokolwiek wtedy pomyślał, że mieszkańcy miasta przez kolejne lata będą spłacać długi, które powstały, zanim Giżycko w ogóle przejęło placówkę? Kto wtedy powiedział głośno, jak ogromny to ciężar? Dlaczego nikt nie zapytał ludzi? Dlaczego nikt nie negocjował udziału gmin?
Powiat pozbył się problemu. Miasto wzięło na siebie odpowiedzialność za wszystkich
We wpisie Stowarzyszenia pada jasno:
„To Powiat był organem prowadzącym szpital… to za jego czasów narastały długi, zamykano oddziały, podejmowano błędne decyzje.”
To Powiat oddał szpital prywatnej spółce. To Powiat doprowadził do upadłości. To Powiat prowadził spory sądowe. To Powiat miał szansę go ratować — i tej szansy nie wykorzystał.
Kiedy pojawiła się okazja, by problem przerzucić dalej, wykorzystano ją błyskawicznie. Aby transakcja wyglądała dobrze, Powiat „zadeklarował wsparcie” na 1 mln zł rocznie — kwotę, która nie pokrywała nawet ułamka realnych wydatków.
To nie była współpraca. To był polityczny manewr. I to miasto — z dnia na dzień — zostało samo.
Dziś mamy 12 milionów długu. I dramatycznie mało partnerów
Aktywne Giżycko przypomina też, jak wygląda sytuacja finansowa:
„Zadłużenie nowego szpitala sięga 12 milionów zł. A Powiat w przyszłym roku chce dać 500 tysięcy.”
500 tysięcy. Na szpital, który obsługuje cały powiat. Na szpital, który ratuje życie mieszkańcom gmin, które w żaden sposób nie partycypują w kosztach.
Jak to nazwać? Osłabieniem? Zaniedbaniem? Odejściem od odpowiedzialności? Czy którykolwiek z powiatowych radnych ma odwagę spojrzeć mieszkańcom w oczy i powiedzieć: „Tak, szpital jest ważny. Ale nie aż tak, byśmy dali tyle, ile trzeba.”
Gmina Giżycko – tutaj trzeba powiedzieć wprost: to nie jest uczciwe
Aktywne Giżycko punktuje rzecz, o której mówi się w mieście od lat:
„Gmina wysyła pacjentów do naszego szpitala – ale nie widzi potrzeby współfinansowania.”
Dodajmy do tego:
- gmina wysyła dzieci do miejskich szkół (koszt ok. 3 mln zł rocznie, które ponosi miasto),
- gmina korzysta z infrastruktury kultury i sportu,
- gmina korzysta z miejskiej infrastruktury i usług,
- gmina od lat traktuje miasto jak zaplecze – nie jak partnera.
A kiedy trzeba pomóc przy największym lokalnym kryzysie – Gmina Giżycko milczy.
Czy zdrowie mieszkańców gminy jest mniej warte niż zdrowie mieszkańców miasta? Dlaczego gmina może oczekiwać usług od miasta, ale nie musi brać udziału w kosztach? Jak długo jeszcze miasto ma być „sponsorem” całego regionu?
Nowa burmistrz, stary bałagan. Oczekiwać można wciąż tego samego – konkretów
Aktywne Giżycko zauważa, że obecne władze miasta nie są autorami decyzji z 2020 roku. To prawda – ale dziś to właśnie one są przy sterze i to one mają obowiązek powiedzieć mieszkańcom wprost, w jakiej sytuacji znajduje się szpital i budżet miasta. Dziedziczenie bałaganu nie zwalnia z działania, z jasnej komunikacji i z twardych rozmów z Powiatem oraz gminami.
Miasto nie może w nieskończoność „dokładać, bo ktoś musi”, gdy inni samorządowcy uciekają od odpowiedzialności. Mieszkańcy mają prawo oczekiwać planu, twardych decyzji i publicznego pokazania, kto chce pomóc, a kto odwraca głowę w drugą stronę.
„To nie jest współpraca. To jest ucieczka od odpowiedzialności.”
W pewnym momencie wpis Aktywnego Giżycka podsumowuje sytuację jednym zdaniem:
„To nie jest współpraca. To jest ucieczka od odpowiedzialności.”
Trudno o trafniejsze słowa. Powiat tnie finansowanie. Gmina nie dokłada nic. Inne gminy – cisza. A miasto musi wybierać: ciąć wydatki na kulturę, rezygnować z inwestycji, podnosić podatki albo brać kolejne zobowiązania na utrzymanie szpitala, który powinien być wspólnym obowiązkiem.
Czy to jest normalne? Czy to jest uczciwe? Czy tak wygląda nowoczesne zarządzanie publiczne?
Kto zapłaci, jeśli nie powiat i nie gmina? My. Mieszkańcy miasta.
Jeśli sytuacja się nie zmieni, zapłacimy wszyscy:
- wyższymi podatkami,
- mniejszą liczbą inwestycji,
- gorszą jakością usług publicznych,
- coraz słabszą kondycją szpitala.
Bo przypomnijmy: mieszkańcy miasta to tylko ok. 40% pacjentów szpitala.
Miasto płaci za usługi, które świadczone są na rzecz całego powiatu. Dlaczego tylko ono?
To jest przestroga dla całej Polski
Aktywne Giżycko napisało:
„Ta historia powinna być przestrogą dla całej Polski.”
I trudno się z tym nie zgodzić. Jeśli samorządy w Polsce mają przejmować upadające szpitale tylko po to, by „dobrze wyglądało to w kampanii wyborczej”, to w wielu miejscach zobaczymy powtórkę z Giżycka.
Co musi wydarzyć się teraz? Oczekiwania, które powinny wybrzmieć głośno
1. Powiat i Gmina Giżycko muszą przedstawić jasną deklarację finansową
Nie piękne słowa. Nie symboliczne kwoty. Prawdziwe, konkretne zobowiązania – ile są gotowe wziąć na siebie i na jak długo. Bez tego rozmowa o przyszłości szpitala będzie tylko pozorem.
2. Powiat musi przywrócić finansowanie dostosowane do realnych potrzeb
Szpital to nie jest „kolejny punkt wydatków w tabelce”. To miejsce, od którego zależy życie mieszkańców całego powiatu. Jeśli nie teraz, to kiedy? Po zamknięciu kolejnego oddziału?
3. Gminy, których mieszkańcy korzystają ze szpitala, muszą zacząć płacić
To nie jest łaska. To obowiązek elementarnej uczciwości wobec własnych mieszkańców. Jeśli samorząd wysyła pacjentów do szpitala w Giżycku, powinien też wziąć na siebie część kosztów jego utrzymania. Inaczej całe obciążenie spada na mieszkańców miasta.
Czy naprawdę jesteśmy gotowi patrzeć, jak jedyny szpital w okolicy upada w ciszy?
To pytanie, na które każdy musi odpowiedzieć sam. Niezależnie jednak od poglądów, w jednym trudno się nie zgodzić: nie możemy pozwolić, by Giżycko zostało z tym problemem samo.
Artykuł powstał na podstawie wpisu Stowarzyszenia Aktywne Giżycko z 14 listopada 2025 r., opublikowanego na Facebooku, oraz własnej analizy i opracowania redakcji.

